Jakiś czas temu powstał motylek. Pisałam wtedy, że muszą być przynajmniej dwa. Oto są. Wystarczyły do ozdobienia spinek. Właścicielki zadowolone :)
A ponieważ wciąż pytały przy każdej szydełkowanej bransoletce, czy to dla nich, spełniłam i te prośby.
Zosia wybrała wersję w kwiatki. Wzór zaczerpnęłam z blogu Weroniki
Kwiatki z milky lt peridot i silver lined mauve na tle ceylon apricot |
Gabrysię zafascynowały kropki. Wzór już sprawdzony: 3a1b na 6 koralików w rzędzie.
Toho 11/o silver lined: peridot i lime green |
Obie w wariancie obarzankowym, bo szkoda nerwów na ustawiczne ich rozpinanie i zapinanie Niech sobie zakładają i zdejmują, kiedy chcą..
Na zdjęciu pozuje również konik, który został "ubrany" w strój kąpielowy. Długopisem! (?!)
Właścicielki spinek - świetne dziewczyny. Ale motylki odlotowe! Super i tyle:)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne spineczki, właścicielki widać, że zadowolone :)
OdpowiedzUsuńJeny, przecież te motylki na spinkach takie maciupkie... Masz cierpliwość i wprawne ręce! A dziewczyny wyglądają na zachwycone :)
OdpowiedzUsuńŚliczne, najładniejsze chyba jednak te dwie Szczęściary :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny, pozdrawiam - Magda
Motylki swoją drogą, ale właścicielki motylków to dopiero przesłodkie są! :)))
OdpowiedzUsuń