Czasem kupię coś z konkretnym zamysłem wykorzystania, ale po zakupie realizacja się opóźnia. Aż nagle nachodzi nieodparta chęć i siedzi człowiek, jak potargany do trzeciej nad ranem, jakby o ludzkiej porze nie mógł się realizować :)
Tak miałam z pewnym naszyjnikiem wykonanym w całości z ogniwek. Czekałam dwa miesiące, zanim go przecenili. Plan był konkretny-pójdzie w całości na kolczyki techniką brick stitch. Bo w żadnym sklepie takich ogniwek nie spotkałam :( I jak już go zakupiłam. Oraz mnóstwo koralików Fire Polish. To odeszła mnie chęć na szycie :) Trzy miesiące czekało. Naszyjnik dopełnił w międzyczasie kreacji sylwestrowej :) Nawet w teatrze Roma szyku zadawał :) Aż wczorajszego wieczoru delikatnie odczepiłam dwa ogniwka, wyciągnęłam FP i bez konkretnego planu zaczęłam szyć. Nauczka na przyszłość-mieć jakiś plan, to człowiek pruć nie będzie musiał, żeby kolejne rzędy dobrze się układały :) I mam :) Chyba będą moje :)
Kolorystycznie komponuje się z barwami haftu kaszubskiego a nawet przypomina motyw bratka, więc zgłaszam je do wyzwania w Kreatywnym Kufrze "Podróże:Kaszuby"
Pozdrawiam ciepło :)